środa, 19 listopada 2014

Bajka o Smutnej Miłości

                                       Bajka o Smutnej Miłości
Gdzieś daleko w kraju oddzielonym przez góry od reszty świata żył młody książę z kobietą swojego życia. Kochała go ona ponad wszystko, a królewicz był dla niej jednocześnie bratem, przyjacielem i kochankiem. Choć dziewczyna mądra, piękna i nieskalana grzechem, nie była jego przeznaczeniem. Dla królewskiej rodziny, bowiem, liczył się tylko dobrobyt. Mimo tego, iż łamało jej to serce, kobieta wciąż się uśmiechała. Książę nie od razu to dostrzegł, lecz z czasem, zauważywszy smutek, przepełniający serce dziewczyny rzekł do niej: „Cóż to za uśmiech, gdy oczy płaczą?”. Twarz dziewczyny nadal wyrażała radość, lecz uroniła jedną niewielką łzę. Książę kochając kobietę ponad wszystko, widząc jak jej serce, coraz bardziej i bardziej się rozpada, postanowił odrzucić tę miłość. Nie było to jego wolą, wszak, że gdy widział swoją ukochaną na skraju upadku, sam stawał nad przepaścią. Odrzucił ją w sposób podły i niegodny późniejszego przebaczenia. Dziewczyna nie wytrzymała, nawet wiedząc, że usta jego mówią, co innego, niż serce podpowiada. W akcie złości i smutku jednym zgrabnym ruchem spoliczkowała mężczyznę i przyrzekła przed Bogiem, że już nigdy się w nim nie zakocha, odrzucając tym wolę swego serca. Lecz zanim odeszła, książę rzekł: „Za kilka lat znów się spotkamy, a może wtedy przyjdzie dzień, gdy sercem ci odpowiem, nie słowami”. Słysząc to niewiasta zniknęła między lasem. Następnego dnia słuch po niej zaginął. Ponoć wyjechała oddać się nauce w najbardziej szanowanym uniwersytecie.
Wkrótce chłopak ożenił się z wyznaczoną dla niego kobietą, zgodnie z wolą materialistycznej matki. Po pewnym czasie wybranka ta zaszła w ciążę i niedługo po tym poczęła syna. Wiedziała ona jednak o porzuconym sercu młodej dziewczyny. Przy pierwszym spotkaniu spytała księcia, dlaczego odrzucił miłość, której tak strzegł. Mężczyzna odpowiedział jej słowami:, „Gdy kogoś kochasz, bardziej niż własnego, pragniesz jego szczęścia. Jesteś nawet w stanie pozwolić mu odejść, skoro tego szczęścia nie znalazł u twojego boku”.
Od tamtego momentu upłynęło wiele lat. Książę przyzwyczaił się do swojej sytuacji myśląc, że pokochał swoją ówcześnie niechcianą żonę, choć niegdyś wypierał z siebie te uczucie. Nigdy zaś nie zapomniał o swojej pierwszej miłości. Mężczyzna, jak co wieczór, wyszedł na przechadzkę po krętych uliczkach niedaleko rezydencji. Z każdym krokiem coraz bardziej zanurzał się w swoich myślach, nie zważając na otaczający go świat. Nagle coś wybudziło go z transu. Pomyślał wtedy: „To ona! To na pewno ona! Muszę ją zobaczyć”. Wybiegłszy nagle na ulicę, jedyne, co spostrzegł, to przybliżające się oślepiające światło. Później dało się tylko słyszeć głośny krzyk, któremu towarzyszył okropny ból i szkarłatna ciecz, spływającą po jego nogach. Z początku wszystko wydawało się jak przez mgłę – rozmazane i niejasne, lecz wystarczyła tylko chwila, by zrozumiał. Jego oczom ukazał się, stojący wokół tłum ludzi i dźwięk syreny, dochodzący ze zbliżającego się prędko ambulansu. Jego głowę zaprzątała tylko jedna myśl:, jakim cudem rozpędzony pojazd nie odebrał mu życia? Wtedy zobaczył kobietę jasnowłosą i piękną, o skórze jak aksamit. Przyodziana była w jedwabną białą sukienkę, którą w tamtej chwili coraz bardziej spowijała czerwień. Książę popadł w obłęd. Widział jak dziewczyna gasnącym spojrzeniem patrzy na niego. W ostatniej chwili przed zaśnięciem rzekła: „Wybacz, lecz złamałam mą obietnicę. Wciąż Cię kocham”. Po tych słowach jej zaszklone oczy przestały błyszczeć błękitnym blaskiem i zamknąwszy się na zawsze, spowiła je czerń. Mężczyzna zauważył na jej bladej i zimnej twarzy ten sam, cudowny uśmiech. Wiedział, że był on ostatnim objawem szczerości, którą było mu dane ujrzeć. Książę wziął ciało dziewczyny w ramiona i mocno przytulił, roniąc przy tym łzy, których nie dało się powstrzymać. Zamknął swoje oczy, upadając na ziemię z nadzieją, że razem przeniosą się na łono Abrahama. Niestety tak się nie stało.

Cały obolały usiadł, podpierając się ręką. Rozejrzał się w celu ustalenia miejsca aktualnego przebywania. Wtedy spostrzegł swoją żonę wraz z synem i uśmiechnąwszy się do nich, czule opadł na poduszkę szpitalnego łóżka.
Czas mijał jak szalony. Królewicz, przy każdej możliwej okazji wyrwania się z codziennej rutyny, spędzał czas z ukochaną. Stojąc przy jej grobie, uklęknął na jedno kolano. Patrząc na kamienny nagrobek, jakby klęczał przed nią samą, rzekł:, „Kiedy nareszcie będzie mi dane znów cię ujrzeć? Ile mam jeszcze żyć na tym świecie, podczas gdy jest on tak pusty bez Ciebie?”.

piątek, 31 października 2014

Portal rozdział 2 :3

Portal rozdział 2
Kire: Może ruszmy się z tego zadupia i pójdźmy się rozejrzeć. Jak mówiła Arisa była tu biblioteka, prawda?
Arisa: Tak. Właśnie tam się dowiedziałam o tych zmianach stroju.
Kire: Pamiętasz jak tu stamtąd doszłaś?
Arisa: Tak, mam dobrą pamięć! Chodźcie, zaprowadzę Was!
Kire: Właśnie o to mi chodziło. Bystra dziewczynka… (Klepie Arise po głowie)
Hikame: Dobra, ruszajmy.
Yumi: Let ’s go!
Podróż trwała dość długo i dłużyłaby się jeszcze bardziej, gdyby nie widok dachu biblioteki. Wyprawa minęła spokojnie, bez żadnych niechcianych niespodzianek. Mimo to garstka niepewności przeszła przez Arise – miejsce, w którym się teraz znajdowali, całkowicie zgadzało się z tym ze wspomnień dziewczyny, niestety budynek wydawał się inny…
Kire: Już prawie jesteśmy, tak?
Arisa : Tak. Już widać dach tej biblioteki.
Yumi: W końcu! Już mi nogi odpadają!
Szli jeszcze parę minut zanim dotarli na miejsce.
Kire: Wiecie, co? Wy idźcie. Ja tu sobie poczekam, tylko się pośpieszcie…
Chinatsu: Jak chcesz, postaramy się.
Dziewczyny weszły same do biblioteki. Pomieszczenie było tak ogromne, że na widok tak obszernej powierzchni, dziewczyny zupełnie nie wiedziały, od której części budynku zacząć. Po chwili Chinatsu rozdzieliła po jednym piętrze dla każdego. Yumi wzięła parter, Arisa pierwsze piętro, Hikame przypadło drugie, a Chinatsu zostało już tylko trzecie.Dziewczyna szperała po książkach, lecz po długich przeszukiwaniach nie znalazła nic ciekawego, ani nic, co szczególnie przykułoby jej uwagę. Już zamierzała wrócić do reszty, gdy nagle zauważyła jasnowłose stworzenie, odpoczywające na podłodze.
Chinatsu: Ej, ty! Obudź się! (Szturcha ją)
Nagisa: Hę? Co się stało? Aaa… zasnęłam,tak? Ehhh… Lepiej pójdę już do domu.
Chinatsu obdarzyła „śpiącą królewnę” zdziwionym spojrzeniem. Miała ona długie blond włosy, które kaskadą opadały na jej ramiona i idealnie pasujące do jej kosmyków karmelowe oczy. Wszystkie te cechy przepięknie podkreślały mleczną karnację długowłosej. Chinatsu nie musiała pytać, by wiedzieć, że ona i Nagisa są w tym samym wieku.
Chinatsu: Gdzie jest Twój dom? Co to za miejsce?
Nagisa : Słucham?!  Jak to nie wiesz, co to za miejsce?! (Spytała nagle jak oparzona)
Chinatsu : No po prostu wyszłam z domu i znalazłam się tutaj…. Więc?
Nagisa: Czekaj, czekaj… łączę wątki….
Nagisa podeszła do okna najbliżej jak mogła i wyjrzała na zewnątrz. Po jej minie można było zrozumieć, iż też nie ma bladego pojęcie, gdzie się obecnie znajduje. Od razu zrozumiała, że prawdopodobnie znalazła się w tych samych okolicznościach, co Chinatsu.
Chinatsu : Zgaduję, że nie potrafisz odpowiedzieć na moje pytanie?
Nagisa : Niestety nie….Czy jest tu ktoś jeszcze oprócz nas?
Chinatsu: Trzy dziewczyny i jeden chłopak.
Nagisa : O, wspaniale! Przynajmniej nie utknęłam tu sama!
Blondynka ciągle wyglądała przez okno, jak zahipnotyzowana, lecz Chinatsu nie mogła dokładnie przyjrzeć się jej twarzy. Obie zwołały resztę załogi, która przeszukiwała regały na pozostałych piętrach. Rozmawiały dość długo, nie zważając na czas, który leciał jak szalony i całkowicie zapomniały o Kire, który biedny czekał na nie sam na dworze.
Kire: Gdzie one są do cholery?! – pomyślał -Idę to sprawdzić! Ej dziewczyny! – krzyknął, rozglądając się po bibliotece.
Yumi: Tu jesteśmy, chodź!
Kire: Drugie piętro… - powiedział cicho do siebie, a gdy tam wszedł, zaniemówił z wrażenia.
Kire: Co tu do kurwy nędzy robi ten paszczur?! A już myślałem, że się jej pozbyłem!
Właśnie w tedy spokój Kire znikną i zaczęło się istne piekło …
Hikame:, Do kogo to było, blądasku? Haaa….? - Powiedziała z mordem w oczach.
Nagisa: Haaa?! Co tu robi mój przeklęty braciszek?!
Kire: Sam jestem tego ciekawy! Bachorze jeden!
Nagisa: Bachorze?!  Jesteśmy w tym samym wieku idioto!
Chinatsu: Przestańcie się kłócić! Co wy dzieci?! Wszyscy jedziemy na jednym wózku! - powiedziała stając między nimi.
Kire: Ehhh…. I pomyśleć, ze straciłem panowanie przez kogoś takiego….
Nagisa: Wybacz, ale jak go widzę to mi oczy wypala.
Kire: Hahahaha!
Nagisa: No i czego mordę cieszysz?!
Kire: Przez Ciebie, kretynko! Nie ma nikogo z taką głupią twarzą, jak twoja!
Nagisa: Jakbyś nie zauważył jesteśmy bliźniakami! Mamy identyczne twarze BUCU!
Yumi: Ba dum, tsss…
Hikame: Hahaha, ale pocisk! Wy to jednak we wszystkim jesteście identyczni!
Nagisa i Kire: Zamknij ryj!
Yumi: Nawet gadają tak samo!Hahahahahaha, umieram! - krzyknęła tarzając się po podłodze.
Nagisa: Jak zwykle, przez ciebie tak zawsze wychodzi!
Kire: Haaa? Przepraszam księżniczko!
Nagisa: Zamknij Du…
Chinatsu: Mordy w kubeł! - krzyknęła przerywając Nagisie - Co wy okres macie!? Jesteśmy tu by do jasnej cholery znaleźć wyjście z tej pieprzonej sytuacji, a wam się na kłótnie rodzinne zebrało?! Jeszcze jedno słowo, a wszystkim ryje ubije! JASNE?!
Hikame, Arisa, Kire, Nagisa, Yumi: H – hai… - powiedzieli przerażeni.
Hikame: Zła Chi się pojawiła… - szepnęła do stojącej koło niej Yumi jak najciszej mogła.
Chinatsu: Jak już załapaliście, to ja idę w kime.
Yumi: Idź…..  NANI ?!
Hikame i Arisa: Kire łap ją!
Kire: Znowu ja?!  - marudził, łapiąc dziewczynę, która upadając zapadła w długi i głęboki sen.

KONIEC :3

wtorek, 18 marca 2014

Portal (Nowa seria ) Rozdział 1

PORTAL
Mam na imię Chinatsu. Jestem zwykłą nastolatką, jednak z jakiegoś powodu znalazłam się w świecie mi nieznanym. Nie jest to świat mroczny, cukierkowy lub baśniowy. Mimo to różni się od mojego świata. Najdziwniejsze jest jednak to, w jaki sposób tu trafiłam. Czemu tu trafiłam? Wychodziłam z domu. Bardzo spieszyłam się do szkoły. Otworzyłam drzwi. Nie wiem, czy to się stało, gdy byłam na zewnątrz, czy może jeszcze w domu. Wiem tylko, że w jednej sekundzie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Obudziłam się w miejscu, w którym nie powinnam być. Jestem osobą bardzo opanowaną z natury. Nie rozpaczam, nie denerwuję się. Przemyślałam sytuację, w której się znajduję. Nareszcie ta cecha bardzo mi się przyda. Ciężko stwierdzić gdzie jestem i czy na pewno nic mi nie grozi. To może być niebezpieczne, jednak najrozsądniej będzie się teraz rozejrzeć. Może powinnam pójść... Co to?
Hikame: Złaź z mojego ogona! To boli!
Chinatsu: Nie moja wina, że wchodzisz pod nogi.
Hikame: Słucham?! Zabiję cię nędzny człowieku! Ześle do piekła!
Chinatsu: Hmmm.. Trzeba przyznać, że niezły ten twój cosplay. Bardzo wiarygodny (dotyka ogona)
Hikame: C-Co?! Zabieraj swoje brudne łapy z mojego ogona! On jest prawdziwy!
Chinatsu: Dziwne, naprawdę dziwne. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim.
Hikame: Może trochę szacunku?! Chyba nie wiesz do kogo mówisz! Pośle cię do piekła! (szepcze do siebie)
Chinatsu: Nie znam tego języka...
Hikame: Czemu ty żyjesz?! Przecież powinnaś umrzeć! Chyba, że... Nie, nie, nie. To nie możliwe. A może jednak? Ty nie jesteś człowiekiem!
Kire: Kto się tak drze?! Dajcie się wyspać! Kotołaki potrzebują dużo snu, haaa ( przeciąga się )
Chinatsu: Kolejna dziwna postać. Znowu ogon... i te zęby! Niesamowite!
Hikame: Raczysz nas obrażać?! Ty...!
Chinatsu: Słucham?
Hikame: Jakim jesteś stworzeniem?
Chinatsu: Człowiekiem. Tak myślę.
Hikame: Nie możliwe! Moja technika działa na wszystkich ludzi!
Kire: To prawda. Uśmiercania i natychmiastowego wsadzania do piekła przez diablicę nie przeżyje żaden człowiek.
Hikame: Wątpisz w moje zdolności?!
Chinatsu: Twierdzicie, że nie jestem człowiekiem. Przykro mi, ale, ale.... ( upada na podłogę  )
Hikame: Co jest?! Hej! Ty! Wstawaj!
Kire: To na nic. Nawet nie próbuj...
Chinatsu: Oooo! Kotek  i diabełek. Słodko! Wybaczcie jej. Ona myśli, że jest zwykłym człowiekiem, ale tak naprawdę to jesteśmy Boogiemanem. I to nie byle jakim. Jesteśmy córką najwyższego władcy. Nieźle, nie?
Hikame: Podwójna osobowość, hmmm? A jakie posiadacie moce?
Chinatsu: Normalne moce Boogiemana. Moc perswazji, a także przewidywanie przyszłości. Jednak ja zniknę, gdy ona posiądzie moc godną następcy tronu. Ehhh, będzie mi tak smutno.....
Hikame: Ona jest następcą tronu?! Hahahaha! Ta dziewczyna?! Nie wieżę!
Chinatsu: Nieźle, prawda? Hahaha! A ona nawet nie wie! To takie smutne, haha!
Kire: Jak macie na imię? Ja jestem Kire Akadame. Kotołak. Mam też siostrę wilkołaka. Nie żebym jej nie lubił, ale czasem jak zacznie %^@&*#$%^( to mam ochotę tak jej $&#*$(@%)!&^, że by się @*$^%) przez 3 dni nie pozbierała.
Chinatsu: Wybaczcie, ale nie mogę wyjawić jej prawdziwego imienia. Jej ludzkie imię to Chinatsu Hoskawa, ale widzę po twojej aurze, że ty też nie jesteś byle jaka, prawda diabełku? Jesteś słodka! Najchętniej bym się na ciebie rzuciła, hahaha!
Hikame:  Jestem Chikame. Jestem córką szatana, więc lepiej się pilnuj smarkulo! To nie jest moje pełne imię i nigdy go nie poznasz. Jednym z powodów jest to, że składa się z około 60 wyrazów, więc się powstrzymam.
Chinatsu: Więc mamy tu bulwersującego się diabełka księżniczkę  i zadziornego kotka z kompleksem siostry….
Kire: Nie mam żadnego kompleksu siostry!!!
Chinatsu: Taaaaak, pewnie. Prędzej uwierzyłabym, że jakaś dziewczyna spadnie z nieba…..
…...: AAAA ratunku!Co ja tu do %#^&%$@# i dlaczego %^$^$# jestem w  tym $^%$&^$ wdzianku?!
Hikame: No wy patrzcie. Spadająca gwiazdka....
Chinatsu: Haha, urocza! Kotek, łap ją!
Kire: Nie rozkazuj mi! Ehhh, dobra, ale mogłaby spadać szybciej... (łąpie ją)
Amai: Dzięki, hehe.
Hikame: Jakie hehe?! Co ty tu robisz?!
Amai: A nie wiem. Byłam sobie u kosmetyczki i nagle puff i jestem tutaj.
Kire: Widzisz Chinatsu, wcale nie mam...
Chinatsu: Oj, kogo to obchodzi, hahaha!
Hikame: Kim jesteś?!
Amai: Jestem Amai Yakeni,wampir.
Chinatsu: Wampir? Rozumiem. Pięknie! Jak w Halloween! To jest Kotek - Kire Akadame, a to diabełek Chikame. Ja jestem, a raczej ona jest Chinatsu Hosokawa.
Amai: Ona?
Hikame: Rozdwojenie jaźni kochanie...
Kire: Może chodźmy się rozejrzeć  po tym miejscu?  Dowiemy się czemu nie jesteśmy na naszej planecie, bo to na pewno nie jest Sadema …
Hikame: Jaka Sadema?! Ja jestem z Osadamy!
Chinatsu: A ona z Ziemi.
Amai: Ja jestem z Kanadabary.

Tak wyglądają myśli :  Zjadłabym kabanosa.
A tak gdy mówi druga osobowość Chinatsu : Zjadłabym kabanosa.

Chinatsu: Oh! Też to czujecie? Ktoś nas obserwuje od kilkunastu minut.
Kire: Jasne. Nie wiedziałam, czy wam to mówić. Czuję także krew, ale to nie jest krew tej osoby... Kolejny niby człowiek.
Chinatsu: „Niby człowiek” co to znaczy? Brzmi fajnie!
Kire: W naszym świecie są tak nazywani ludzie z mocami, które mogły zostać człowiekowi przekazane lub przypadkowo przez niego wchłonięte… U nas to nazywa się to Humantius, ale bardziej znane jest właśnie niby człowiek, rozumiesz?
Chinatsu: Tak, tak! Załapałam kotku! Haaa?! Chyba czas się pożegnać... Szkoda, to do następnego!
Hikame: Że co?!
Chinatsu: Wybaczcie, ale ona po tak długim czasie może się nie obudzić przez parę minut, a nawet godzin. Chyba troszkę za długo pobyłam na zewnątrz. Zaopiekujcie się nią!

Osoba, która właśnie przysłuchiwała się tej rozmowie wiedziała, że teraz jest okazja. Wyskoczyła z krzaków ze schowanym nożem w czarnej, jeszcze trochę ubrudzonej krwią bluzie.

Arisa: No siema dziewczęta!
Kire: Yyy co?! To jest…. jak to możliwe?! Przecież to włóczka nya-nya!
Hikame: Ty jesteś naprawdę...!OK. Ja łapię Chinatsu!
Arisa: Więc już znam jej słabość , jest mądra ale ma coś z kota. Cześć, jestem Arisa...
Hikame: Obserwowałaś nas zza krzaków?! Ty!
Arisa: Proszę nie rób mi krzywdy. Ja nawet nie wiem czemu tu jestem - powiedziała ze łzami w oczach.
Kire: Dawno nie bawiłem się włóczką!
Hikame odłożyła Chinatsu na stworzoną przez coś podobnego do czarno-bordowej chmury powierzchnię, po czym podeszła do Kire, wzięła od niego włóczkę i spaliła ją na popiół.
Kire: Co?! Ta głupia.. Zabiję ją, gdzie ona jest?!
Arisa: Proszę nie rób tego, naprawdę przepraszam!
Kire: Nie, nie płacz…. Nie złoszczę się już ,widzisz? - pocieszał ją Kire, ujawniając swoją słabość do płaczących dziewczyn.
Arisa: Jak zwykle aktorstwo na medal.
Chinatsu: Cześć?
Hikame: O! Kiedy wstałaś?!
Chinatsu: Jakieś 5 minut temu. Patrzyłam jak się o nią martwicie, ale w ogóle to nic ci nie jest? Jesteś cała we krwi, lepiej to zmyjmy!
Arisa: Nie interesuje Cię skąd ta krew? Każdy normalny człowiek, by o to zapytał.
Chinatsu: Patrząc na Ciebie, nawet nie oczekuję odpowiedzi.
Arisa: Mądrze...
Chinatsu: Jeśli będziesz chciała o tym porozmawiać, to Cię wysłuchamy. Każdy ma coś do ukrycia przed innymi. PRAWDA?
Hikame i Kire : T – Tak, oczywiście!
Chinatsu: Arisa, zdejmij swoją bluzę.
Arisa: Wolałabym nie...
Chinatsu: Nie masz nic pod spodem? Nie jest ci zimno?
Arisa: Nie, naprawdę… Dowiedziałam się, że na tej planecie można zmieniać swoje ubrania siłą umysłu, czy jakoś tak... - wyjaśniła i zmieniła swoje ubranie na czarny mundurek z mieczem przypiętym do pasa.
Arisa: J-jak wyglądam?
Kire: Noooo... Nieźle!
Arisa: Serio?
Chinatsu: Tak! Z pazurem i kobieco!
Arisa: Kobieco? Dziękuję… - wydukała onieśmielona w stronę Kire ze szczerym uśmiechem na twarzy.
Chinatsu: Może też spróbujmy zmienić ubrania? Nie wiem jak wy, ale ja mam cały brudny mundurek.
Hikame: A ja całe spodnie mam w piasku… Były takie drogie, a o bluzce nic nie powiem! Trzymajcie mnie!
Amai: Wiesz, ja jestem świeżo po kosmetyczce…
Kire: Ja też jestem cały brudny, a jako Kotołak denerwuję się tym jeszcze bardziej!
Amai zmieniła swoje ubranie na beżowy mundurek uwieńczony kokardą we włosach.


Hikame zmieniła swoją bluzkę na czarny mundurek z czerwoną kokardą.


Kire zmienił pobrudzone ubranie na czarną koszulę i bluzę o tym samym kolorze.


Chinatsu wybrała mundurek w stonowanych odcieniach szarości z drobnym akcentem turkusowego krawata.




Hikame: Drużyna mundurkowa widzę...
Chinatsu: Dobrze, jak już się przebraliśmy to może pójdźmy się… Hikame! Co ty robisz?!
Hikame: Nie wiedziałam, że masz taki duży biust. Pod mundurkiem nie było tego widać, ale teraz to zupełnie coś innego!
Chinatsu: Przestań!
Hikame: Zarumieniałaś się ,haha.!Widać że jesteś jeszcze dziewicą! Chyba znalazłam kolejną twoja słabość gili gili gili !
Chinatsu: Przestań haha! Proszę! Mam straszne gilgotki haha!
Hikame: Mówisz?! Hahaha!
Kire : Skończcie już te zabawy! Ruszmy z tego Zadupia!

                                            KONIEC ROŹDZIAŁU 1


środa, 5 marca 2014

Rozdział 3 Naruto Shippuuden "Rodzice Naruto wracają do życia"

ROZDZIAŁ 3
Kushina: Śmiało, siadaj  – wskazała miejsce przy stole i podała mu kubek herbaty
Shikamar: Dziękuję Kushina – sama
Kushina: Haha, jak mówisz tak formalnie to się czerwienię. Po prostu Kushina.
Kushina  uśmiechnęła się szeroko i gestem pokazała żeby usiadł bliżej. Shikamaru lekko speszony, niepewnie się podsuną.
Shikamaru: Więc co chcielibyście wiedzieć ?
Kushina: Co tu się stało? Jak umarł Sarutobi-sama? Co zamierzacie zrobić?
Mianto: Kushina, spokojnie . Nie zadawaj mu aż tyle pytań.
Kushina: Ah, tak, wybacz.
Shikamaru: Charakter to ma po pani .
Kushina: Słucham?
Shikamaru: Nie, nic. Mówię do siebie.
Kushina: Zupełnie jak twój ojciec. Też często głośno myślał. Minato, może ty zaczniesz?
Minato: No więc, możesz nam opowiedzieć jak to się stało?
Shikamaru: Mam mówić od początku?
Kushina: Tak, bylibyśmy wdzięczni.
Shikamaru: Upierdliwe... znaczy tak, oczywiście.
To wszystko przez lidera Akatsuki, Pein’a, a raczej Nagato. To jego prawdziwe imię.
Kushina: Możesz nam wytłumaczyć co to jest Akatsuki ?
Shikamaru: Tak. Przepraszam, przyzwyczaiłem się do tego, że wszyscy wiedzą o kogo chodzi.
Minato: Są aż tak znani?
Shikamaru: Są najgroźniejszymi, a także najsilniejszymi przestępcami na świecie. Polują na ogoniaste bestie, zostały im tylko 8 i 9 ogoniasty. Czyli Naruto i Killer Bee.
Minato: Wiesz dlaczego to robią?
Kushina: Zapewne dla siły. Nic nie równa się z mocą Bijuu. Wiesz co się stanie, gdy Bijuu zostanie przetransmutowany z ciała człowieka?
Shikamaru: Tak, ta osoba umiera. Tylko jeden Jinchuuriki przetrwał transmutację. Nie, raczej został po niej przywrócony do życia, wskrzeszony. To obecny Kazekage Sabaku no Gaara.
Kushina: To okropne!
Shikamaru:  Dalej nie ustaliliśmy ich dokładnych zamiarów co do Bijuu. Wróćmy do wcześniejszego tematu. Nagato przybył tu po Naruto, ale on nie przebywał w Liściu.
Minato: Gdzie wtedy był?
Shikamaru: W Wiosce Żab. Nauczył się tam Trybu Mędrca.
Kushina: Naruto umie wchodzić w tryb mędrca?!
Shikamaru: Tak. Właśnie dzięki temu technika Pein'a została w połowie zneutralizowana, jednak i to nie pomogło ocalić wioski. Naruto nas uratował. Zawsze przychodzi w odpowiednim momencie. Potrafi zdobywać zaufanie ludzi… Co do planów, niedługo będzie zebranie, dotyczące wybrania nowego Hokage.
Minato: To świetnie! Może będę mógł...
Kushina: Minato!
Minato: Tak wiem, przepraszam.
Kushina: Z tego co wiem to Naruto przyjął formę Kyuubiego. Rozumiem, że wioska była zagrożona, jednak to dość stanowcza reakcja...
Shikamaru: To nie tylko to. Nagato prawie zabił naszą  przyjaciółkę Hinate. Naruto prosił żeby nikt się nie wtrącał, lecz Hinata darzy Naruto silnym uczuciem. Nie mogła patrzeć na jego cierpienie. Postanowiła działać i prawie oddała życie. A ja, ja nie mogłem nic zrobić!

 
Minato: Nie obwiniaj się. To nie twoja wina. Na pewno zrobiliście wszystko co w waszej mocy.
Kushina: To prawda – Uśmiechnęła się do niego i położyła dłoń na jego ramieniu.

Rozmawiali wtedy jeszcze bardzo długo o wszystkim co działo się w wiosce pod ich nieobecność.
Naruto: Ohayo!
Kushina: Jakie ohayo?! Wiesz która godzina? Szesnasta! Rozumiesz?! To szesnasta!  Spałeś prawie całą dobę!
Naruto: Naprawdę ? To mogę jeszcze chwile pospać …
Kushina: Słucham?! Jak ja ci @!@!&%%$@#@% to ci się odechce spać!!!
Naruto: Już wstaję , wstaje … haa ( ziewa ) Chcę ramen. Dobrego ramun z Ichiraku Ramen.
Kushina: Zrobiłam śniadanie. Siadaj i jedz z nami.
Naruto: Choji miał rację. Matki są straszne….
Kushina: Mówiłeś coś?!
Naruto: Nie... nic....Wiecie co? Dobrze, ze jesteście i bardzo się cieszę, ale może pójdę zobaczyć co z wioską , wiecie? Ale grzankę sobie wezmę… Wychodzę!!!
Kushina: Naruto! Wracaj tu! Co? Oknem?! Co ci od.. Naruto!
Minato: On zrobił kisiel, a to mi się dostanie. Kocham cię synu...


Naruto: Aaa to było straszne… Gdzie są wszyscy? O, Hinata.
Hinata: Naruto - kun, możemy porozmawiać?
Naruto: Hinata?! Wszystko dobrze?! Nie przemęczaj się tak!
Hinata: Nic mi nie jest. Sakura mnie uleczyła, więc chcę porozmawiać...
Naruto: Jasne, wal śmiało Hinatka!
Hinata: Ehh... Dobrze. Więc... Pamiętasz może coś przed tym jak zmieniłeś się w ogoniastą bestie?


 KONIEC ROZDZIAŁU 3

wtorek, 4 marca 2014

Dodatek do Rozdziału 2 Naruto Shippuuden "Rodzice Naruto wracają do życia"

Witajcie Ludzie!To jest taki króciutki dodatek. Działo się trochę po tym, jak Naruto zemdlał (rozmowa pomiędzy Kushiną i Minato).

Minato: Jakie było twoje pierwsze spotkanie z Naruto ?

Kushina: Moje? Hmmm… Na początku to było wielkie zaskoczenie. Chyba nie wiedział co się dzieje. Gdy Naruto zrozumiał że jestem jego matką  mocno mnie przytulił i się rozpłakał. Był taki słodki i niewinny!  Na pewno ma to po mnie!

Minato: Hehe, więc to tak… ( przygnębiony )

Kushina: Co się stało? A co zrobił jak powiedziałeś mu,że jesteś jego ojcem ?

Minato: No ten… Yyyy, nie, że spodziewałem się jakiejś szczęśliwej reakcji, ale, jakby to delikatnie powiedzieć…  Rzucił się na mnie z pięściami i zaczął wrzeszczeć …

Kushina: ……… No to może chodźmy spać. Jestem taka zmęczona!

Minato: Przecież niedawno wstałaś!

Kushina: Jestem kobietą! Mam prawo być zmęczona!

Minato: Tak, tak. Jak tak teraz myślę, to Naruto nie powinien się denerwować bez powodu. Masz racje. Charakter ma po tobie.

Kushina: S – Słucham?!



                                           Koniec Dodatkowego Rozdzialiku do rozdziału 2 

Rozdział 2 Naruto Shippuuden "Rodzice Naruto wracają do życia"

ROZDZIAŁ 2
„Witaj w domu Naruto” - usłyszał lekko drżący głos,  wydawał się znajomy. Nie mógł uwierzyć. Zdjął szybko buty. Już miał wejść do kuchni, gdy ktoś nagle przyciągną go do siebie i mocno uścisnął. Kątem oka spostrzegł długie czerwone włosy, swobodnie opadające na ciemną zieloną sukienkę. Po chwili poczuł krople wody, spadające na jego ramię. Nagle z ciemnego pokoju zaczęła wyłaniać się sylwetka mężczyzny. Światło lampy korytarza powoli zaczęło odsłaniać żółte kosmyki włosów. Od razu w oczy rzuciła się biały płaszcz z napisem „Czwarty Hokage”. Nastolatek był już pewny, jednak coś w jego sercu wzbudzało w nim wątpliwości. Odepchną lekko od swojego ciała postać za nim stojącą, by zobaczyć piękną zapłakaną twarz. Nawet się nie zorientował, gdy po jego policzkach spłyną strumień łez. To nie były łzy smutku, lecz najszczerszego i niepohamowanego szczęścia .

Naruto: Witajcie z powrotem… tato , mamo.
Kushina: Wróciliśmy…
Minato: I tym razem już Cię nie opuścimy.
Naruto: Wiecie jak się tu dostaliście ? Pamiętacie coś ?!
Kushina: Coś w środku mówiło mi, że to jeszcze nie koniec. Zaufałam temu głosowi, a on doprowadził mnie tutaj, wiesz?
Minato: Tak, tak. Dokładnie!
Naruto: Ten dupek… Nagato..
Kushina: Co?! Ten Nagato? On żyje? Na pewno jest już mężczyzną! Gdzie jest? Co robi? Czy dobrze mu się wiedzie? Znalazł sobie dziewczynę?
Naruto: Haaa? Ledwo zapamiętuję ciągi liczb, a mam odpowiedzieć na wszystkie pytania? Nawet nie pamiętam już o co pytałaś! Chwileczkę.... Mamo znasz Nagato?
Kushina: Oczywiście!  Znam go od pieluszki!
Naruto : Ja... on... cóż.... przykro mi...
Minato: Co się stało?!
Naruto: Nagato... on...
Kushina: Naruto?
Naruto: Widzieliście co się stało na zewnątrz?
Kushina: Ciężko przeoczyć w pół zdemolowaną wioskę...
Minato: Zdemolowaną? Ona jest zmasakrowana!
Kushina: Masz rację! To totalna apokalipsa! Ona jest rozwalona! W gruzach! Ona... Ona....!
Minato: W połowie nie istnieje...
Kushina: Tak... właśnie...
Naruto:  To wszystko zrobił Nagato…
Minato : Co?! Ale jak to ?!
Naruto: Niestety... Już tego nie cofniemy. Jestem na niego zły za wiele rzeczy. Porywa i zabija niewinnych ludzi, odbiera życie mojemu przyjacielowi, a teraz niszczy wioskę. Jednak wiele mu również zawdzięczam. Gdyby nie on, wy... wy.....
Kushina: Już dobrze Naruto. Już po wszystkim. Ale nie mogę zrozumieć jak ten mały chłopiec mógł zrobić coś takiego?!
Naruto: Wiesz mamo, może to dziwne, ale on jest moim przyjacielem.
Minato: Zawsze taki byłeś synu. Z wrogów robiłeś przyjaciół. Ciekawe po kim to masz? Ale najważniejsze jest to, że jesteśmy razem. Chyba powinniśmy się zameldować u trzeciego Hokage.
Naruto: Teraz babcia Tsunade jest piątą Hokage.
Kushina: Jedna z trójki podopiecznych Sarutobi’ego –sama?
Naruto: Tak, po śmierci Trzeciego wybrano ją na przywódcę wioski, ale jest teraz w śpiączce. Zużyła tak dużą ilość chakry, że jej ciało nie tego wytrzymało…
Minato: A zastępczy Hokage ?!
Naruto: Tato , najlepiej jeśli nie będziecie się na razie pokazywać. Zrobicie tylko niepotrzebne zamieszanie. Jutro porozmawiam z Shikamaru i zapytam co możemy …. zro…bić – ostatnie słowa wypowiedział już ostatnimi siłami. Co raz trudniej było mu ustać, a powieki stawały się cięższe.
Kushina: Naruto! Co się dzieje?!
Naruto: Wybaczcie…. muszę po prostu trochę odpo…cząć...  ( mdleje )
Kushina : Naruto ma gorączkę! Może...
Minato: Kushina, spokojnie. To był dla niego ciężki dzień. Dajmy mu odpocząć i posłuchajmy jego rady. Nie powinniśmy się teraz za bardzo wychylać w wiosce.

Następnego dnia

Shikamaru: Naruto, otwórz! Naruto! ( zagląda przez szybę )
Shikamaru: Jaki upierdliwy... Wchodzę!



Shikamaru: Co do?!  Naruto! Co tu się dzieje?! Wstawaj!
Naruto: Nie drzyj się – dattebane. Dałbyś mi się wyspać po takim czymś… haaa (ziewa)
Shikamaru: Czemu śpisz koło Czwartego Hokage i jego żony?! Dlaczego oni w ogóle żyją?!
Naruto : No… zostali ożywieni tak jak inni… Ale cicho, bo zaraz cała wioska się o tym dowie. Dobrze, że przyszedłeś. Miałem do ciebie iść i zapytać co z nimi zrobić?
Shikamaru: Zawsze coś zmajstrujesz i ja muszę po tobie sprzątać! Ehh.. jesteś taki....
Naruto: Upierdliwy. Tak, wiem. W każdym razie pomóż mi. Skoro już mam ich z powrotem, to nie chce żeby się przeziębili, leżąc na podłodze. Jako ich syn zamierzam o nich dbać
Shikamaru: Jesteś synem Czwartego?!
Naruto: Nie tak głośno, bo ich obudzisz!
Kushina: Aahhh (przeciąga się). Co tak głośno z samego rana? Dattebayo... Ooooo! Już mamy gości! Naruto, nie mówiłeś, że ktoś przyjdzie z wizy.. Naruto! Hej! Nie zasypiaj znowu! Ehhh... Jak ojciec. Zupełnie jak ojciec. Nie ważne... (bierze Naruto i sadza na krześle) Niech się wyśpi, później będzie marudzić.



Kushina: Ah no tak! Jesteś przyjacielem mojego syna? Shikamaru – kun?
Shikamaru: Yyyy, taa...
KONIEC ROZDZIAŁU 2

Ogłoszenia Parafialne!!!!

Cześć Ludzie!
Mam dla Was bardzo ważną wiadomość. Jaką? A otóż to, że mój Master Koneko - senpai zgodziła się być moi korektorem YAY \(n_n)/. Dzięki jej poprawkom wszystko nabiera większego sensu :* Jak już zrozumieliście po zwrocie - senpai  jest ode mnie starsza, ale nie tylko 3 lata :) Więc przywitajcie ją gorąco! A zaraz wsadzę nowy rozdział. Wybaczcie, że tak długo nie wstawiałam, ale nie było mnie w domu. Postaram się wsadzać jedno opowiadanie na dwa dni :) Jestem chora, ale przynajmniej nie musiałam dziś pójść do szkoły :) Ale czuję się jakby mnie ktoś rozjechał :'( Dziś sobie więcej popiszę i pouczę się. No to za chwilę wrzucę rozdzialik
MIŁEGO CZYTANIA  (=^.^=)              

                                                                                                          Chintsu - chan ^^

piątek, 28 lutego 2014

Spis Treści

Spis treści:
1. Naruto Shippuuden "Rodzice Naruto wracają do życia" - Rozdziały nr. 1, 2 + Dodatek, 3.

Rozdział 1 Naruto Shippuuden "Rodzice Naruto wracają do życia"

Rodzice Naruto nie umarli !!!!
A raczej umarli, ale ... zobaczycie tam na dole :D. Trzeba przeczytać :)
Naszą historię zaczynamy po wygranej Naruto z Pein' em. Podczas gdy Nagato przeszedł na stronę Naruto, zaczął ożywiać wszystkich zmarłych :) I tutaj Naruto spotkał Kushine.
PS W anime spotkanie z Kushiną jest pokazane dużo odcinków później .

ROZDZIAŁ 1
Nagato : Naruto, ja nie przeżyję tej techniki, ale przynajmniej w małej części odpłacę za swoje czyny.

Naruto : Dziękuję Ci Nagato .

Konan : Naruto, uwierzę w Ciebie jak Nagato. Proszę, nie zawiedź nas. 

Nagato :  Kończy.... mi... się.... czas ... (kaszle krwią ). Naruto, spełnię Twoje jedno życzenie. Jak mniemam będziesz chciał przywrócić Sasuke do wioski .

Naruto : Nagato, obiecałem Sakurze-chan, że sam sprowadzę Sasuke do wioski. Jedno z moich marzeń sam muszę spełnić, a drugie jest nie możliwe do zrealizowania....

Nagato : Mianowicie?

Naruto : Chciałbym żeby moi rodzice żyli ... Wiem, że to nie możliwe, ale i tak ....

Nagato : Naruto, słyszałeś, że tacy jak ja, którzy są potomkami Mędrca Sześciu Ścieżek mają prawa do jakiegokolwiek życzenia przed śmiercią?

Naruto : Nie, nie wiedziałem. W takim razie chcę, abyś tu został.... abyś nie umierał!

Nagato : Wybacz, nie zrobię tego, lecz spełnię twoje prawdziwe życzenie ... (kaszle) 

Naruto : Nie rób tego! Ja już dawno się oswoiłem się z myślą, że nie mam rodziców, ale ty musisz żyć! Musisz! Masz przecież Konan!

Nagato : Wybacz, ale już za późno.... ( kaszle ) Żegnajcie Naruto, Konan.

Naruto : Nagato ty... 

Konan : On nie żyje...

Naruto : Przepraszam Konan. Wybacz mi....

Konan : To nie twoja wina. To Nagato tego chciał, a jeśli on tego pragną, to wszystko jest w porządku. Nie musisz przepraszać. Zabiorę Nagato i Yahiko z powrotem do Wioski Ukrytego Deszczu. Tylko jedna rzecz mnie zastanawia. Czemu Twoi rodzice nie powrócili do życia, przecież takie było jego życzenie?

Naruto : Nie mam pojęcia. Żegnaj Konan, może się jeszcze kiedyś zobaczymy. Może wpadnę do ciebie do wioski deszczu. 
Kilka minut później 

Naruto : Muszę wrócić do wioski . Ale zaraz.... opadnę z sił ... (Słabnie )

Bah...

Kakashi : Mam cię.

Naruto : Kakashi-sensei?

Kakshi : Poniosę cię. Nie dasz rady już iść.

Naruto : Wy.... bacz ( Mdleje)

( bierze na barana )

Kakashi : Stałeś się ciężki Naruto

( po długiej podróży )

Naruto : Hę?

Kakashi : Obudziłeś się Naruto. Już prawie jesteśmy przy wiosce. 



Byli już kilka metrów od wioski. Gdy ludzie ich zobaczyli, zaczęli skakać z radości i wykrzykiwać tylko jedno imię " Naruto ".  " Patrzcie to Naruto - bohater wioski. On nas uratował " Wszyscy podbiegli do Naruto. Dziękowali, gratulowali z łzami w oczach. Po chwili wzięli go i zaczęli podrzucać.

Kilka godzin później Naruto mógł wrócić do domu. Wszedł powoli po schodach. Zdziwiony zapalonym światłem, niepewnie zdjął buty.

Witaj w domu Naruto.
                                                     
                                                         KONIEC ROZDZIAŁU 1

No ludziska. Zagadkę kto powiedział ostatnie zdanie zostawiam Wam ^^




Witajcie ,Witajcie. Jestem Chinatsu ^^ !!!

Witajcie, witajcie! Jestem Chinatsu ^^ 
Założyłam tego bloga, gdyż bardzo lubię pisać opowiadania i postanowiłam się tym podzielić z innymi. Nigdzie nie mogę znaleźć blogów na zasadzie "Co by było gdyby...", więc pomyślałam, że sama go zrobię ^.^ . Wiem, że inni zagorzali fani anime chcieli by przeczytać takie opowiadania. Będę pisać dla siebie, ale również dla Was!
Następny post będzie już niedługo, jako normalne opowiadanie.
PS. Jestem jeszcze bardzo, bardzo młoda, więc bądźcie wyrozumiali.
Arigato! 
No to Miłego czytania <3