Bajka o
Smutnej Miłości
Gdzieś daleko w kraju oddzielonym przez góry od reszty świata
żył młody książę z kobietą swojego życia. Kochała go ona ponad wszystko, a
królewicz był dla niej jednocześnie bratem, przyjacielem i kochankiem. Choć dziewczyna
mądra, piękna i nieskalana grzechem, nie była jego przeznaczeniem. Dla
królewskiej rodziny, bowiem, liczył się tylko dobrobyt. Mimo tego, iż łamało jej
to serce, kobieta wciąż się uśmiechała. Książę nie od razu to dostrzegł, lecz z
czasem, zauważywszy smutek, przepełniający serce dziewczyny rzekł do niej: „Cóż
to za uśmiech, gdy oczy płaczą?”. Twarz dziewczyny nadal wyrażała radość, lecz uroniła
jedną niewielką łzę. Książę kochając kobietę ponad wszystko, widząc jak jej serce,
coraz bardziej i bardziej się rozpada, postanowił odrzucić tę miłość. Nie było
to jego wolą, wszak, że gdy widział swoją ukochaną na skraju upadku, sam stawał
nad przepaścią. Odrzucił ją w sposób podły i niegodny późniejszego przebaczenia.
Dziewczyna nie wytrzymała, nawet wiedząc, że usta jego mówią, co innego, niż
serce podpowiada. W akcie złości i smutku jednym zgrabnym ruchem spoliczkowała mężczyznę
i przyrzekła przed Bogiem, że już nigdy się w nim nie zakocha, odrzucając
tym wolę swego serca. Lecz zanim odeszła, książę rzekł: „Za kilka lat znów się
spotkamy, a może wtedy przyjdzie dzień, gdy sercem ci odpowiem, nie słowami”.
Słysząc to niewiasta zniknęła między lasem. Następnego dnia słuch po niej
zaginął. Ponoć wyjechała oddać się nauce w najbardziej szanowanym uniwersytecie.
Wkrótce chłopak ożenił się z wyznaczoną dla niego kobietą, zgodnie z wolą materialistycznej matki. Po pewnym czasie wybranka ta zaszła w ciążę i niedługo po tym poczęła syna. Wiedziała ona jednak o porzuconym sercu młodej dziewczyny. Przy pierwszym spotkaniu spytała księcia, dlaczego odrzucił miłość, której tak strzegł. Mężczyzna odpowiedział jej słowami:, „Gdy kogoś kochasz, bardziej niż własnego, pragniesz jego szczęścia. Jesteś nawet w stanie pozwolić mu odejść, skoro tego szczęścia nie znalazł u twojego boku”.
Wkrótce chłopak ożenił się z wyznaczoną dla niego kobietą, zgodnie z wolą materialistycznej matki. Po pewnym czasie wybranka ta zaszła w ciążę i niedługo po tym poczęła syna. Wiedziała ona jednak o porzuconym sercu młodej dziewczyny. Przy pierwszym spotkaniu spytała księcia, dlaczego odrzucił miłość, której tak strzegł. Mężczyzna odpowiedział jej słowami:, „Gdy kogoś kochasz, bardziej niż własnego, pragniesz jego szczęścia. Jesteś nawet w stanie pozwolić mu odejść, skoro tego szczęścia nie znalazł u twojego boku”.
Od tamtego momentu upłynęło wiele lat. Książę przyzwyczaił
się do swojej sytuacji myśląc, że pokochał swoją ówcześnie niechcianą żonę,
choć niegdyś wypierał z siebie te uczucie. Nigdy zaś nie zapomniał o swojej
pierwszej miłości. Mężczyzna, jak co wieczór, wyszedł na przechadzkę po krętych
uliczkach niedaleko rezydencji. Z każdym krokiem coraz bardziej zanurzał się w
swoich myślach, nie zważając na otaczający go świat. Nagle coś wybudziło go z
transu. Pomyślał wtedy: „To ona! To na pewno ona! Muszę ją zobaczyć”. Wybiegłszy
nagle na ulicę, jedyne, co spostrzegł, to przybliżające się oślepiające światło.
Później dało się tylko słyszeć głośny krzyk, któremu towarzyszył okropny ból i
szkarłatna ciecz, spływającą po jego nogach. Z początku wszystko wydawało się
jak przez mgłę – rozmazane i niejasne, lecz wystarczyła tylko chwila, by
zrozumiał. Jego oczom ukazał się, stojący wokół tłum ludzi i dźwięk syreny, dochodzący
ze zbliżającego się prędko ambulansu. Jego głowę zaprzątała tylko jedna myśl:,
jakim cudem rozpędzony pojazd nie odebrał mu życia? Wtedy zobaczył kobietę
jasnowłosą i piękną, o skórze jak aksamit. Przyodziana była w jedwabną białą
sukienkę, którą w tamtej chwili coraz bardziej spowijała czerwień. Książę
popadł w obłęd. Widział jak dziewczyna gasnącym spojrzeniem patrzy na niego. W ostatniej
chwili przed zaśnięciem rzekła: „Wybacz, lecz złamałam mą obietnicę. Wciąż Cię
kocham”. Po tych słowach jej zaszklone oczy przestały błyszczeć błękitnym
blaskiem i zamknąwszy się na zawsze, spowiła je czerń. Mężczyzna zauważył na jej
bladej i zimnej twarzy ten sam, cudowny uśmiech. Wiedział, że był on ostatnim
objawem szczerości, którą było mu dane ujrzeć. Książę wziął ciało dziewczyny w
ramiona i mocno przytulił, roniąc przy tym łzy, których nie dało się
powstrzymać. Zamknął swoje oczy, upadając na ziemię z nadzieją, że razem
przeniosą się na łono Abrahama. Niestety tak się nie stało.
Cały obolały usiadł, podpierając się ręką. Rozejrzał się w
celu ustalenia miejsca aktualnego przebywania. Wtedy spostrzegł swoją żonę wraz
z synem i uśmiechnąwszy się do nich, czule opadł na poduszkę szpitalnego łóżka.
Czas mijał jak szalony. Królewicz, przy każdej możliwej okazji wyrwania się z codziennej rutyny, spędzał czas z ukochaną. Stojąc przy jej grobie, uklęknął na jedno kolano. Patrząc na kamienny nagrobek, jakby klęczał przed nią samą, rzekł:, „Kiedy nareszcie będzie mi dane znów cię ujrzeć? Ile mam jeszcze żyć na tym świecie, podczas gdy jest on tak pusty bez Ciebie?”.
Czas mijał jak szalony. Królewicz, przy każdej możliwej okazji wyrwania się z codziennej rutyny, spędzał czas z ukochaną. Stojąc przy jej grobie, uklęknął na jedno kolano. Patrząc na kamienny nagrobek, jakby klęczał przed nią samą, rzekł:, „Kiedy nareszcie będzie mi dane znów cię ujrzeć? Ile mam jeszcze żyć na tym świecie, podczas gdy jest on tak pusty bez Ciebie?”.